Logo
  • PTTK
  • ROT
  • Logo powiatu ostrowieckiego
  • Logo miasta Ostrowiec
  • Miejskie Centrum Kultury

Ostrowiec Świętokrzyski

Informacje praktyczne

  • Informacje szczegółoweZwińRozwiń
    • Powiat:
      ostrowiecki
    • Gmina:
      Ostrowiec Świętokrzyski
    • Adres:
      Ostrowiec Świętokrzyski
    • Region turystyczny:
      Ostrowiec Świętokrzyski i okolice
  • Opis

    Na temat nazwy wsi Ostrów i późniejszej miasta Ostrowiec jest szereg legend. Pierwsza wspomina o zjazdach szlacheckich, wiecach, gdzie nie obeszło się bez pojedynków. Od ostrego wiecu wyprowadzono nazwę Ostrowiec. Kolejna legenda mówi, że nazwa miasta pochodzi od przyspieszonej jazdy: „ostro jedź”. Dzisiejsza  Aleja była obszarem bagiennym i należało szybko jechać, żeby pokonać ten odcinek traktu.

    Inna z hipotez na temat tej nazwy odnosi się do wyspy, na której leżała osada. W herbie miasta są elementy herbu Ostrogskich, stąd kolejna hipoteza, że nazwa miasta pochodzi od właściciela księcia Janusza Ostrogskiego.

    Legenda o Ostrowcu

    Aleksandra Pacholczak, Ostrowiec Świętokrzyski

    Hej, prastare Góry Świętokrzyskie, pamiętające najstarsze okresy historii ziemi, królujące dumnie nad zielonymi łąkami, polami i lasami! Urzekające zabytkowymi miejscami, z których każde posiada swoją wyjątkową legendę. Oto jedna z nich.


    Dawno temu, kiedy nad Polską sprawowali władzę pierwsi królowie z dynastii Piastów, na terenach obecnego Ostrowca istniała mała osada, a w niej...
    - Hej, panie! Nalej mi jeszcze trochę! - wrzasnął przez całą karczmę znany w całej osadzie poeta i trubadur.
    - Czy ty czasem nie przesadzasz? - zapytał siedzący obok płatnerz.

    W całej karczmie panował wielki gwar. Jak co piątek wszyscy mężczyźni opuszczali swe wygodne domy, aby dowiedzieć się, co nowego słychać u swoich sąsiadów. Tematów do rozmów było wiele, jednak ulubionym dla wszystkich bywalców karczmy „Pod Jeleniem" były straszydła. Opowiadano sobie nieprawdopodobne historie o strzygach, wampirach, wilkołakach i innych magicznych stworach.


    - Przykro mi panowie, musicie być oszczędni! Już od trzech tygodni nie dostaję piwa! - krzyknął karczmarz, który do tej pory nigdy nie miał problemów z trunkiem. W całej miejscowości mogło zabraknąć chleba, ale żeby brakowało piwa?!


    W gospodzie rozpętała się burza.
    - Tak, to prawda. Również wędrownych kupców nie widziałem od bardzo
    dawna - rzekł siedzący z boku dobrze zbudowany chłop.
    - Powiadają, że na bagnach grasuje jakiś potwór! - podzielił się swoimi wiadomościami kowal.
    - To musi być strzyga! Albo nie, może to wilkołak! - krzyknął inny.


    Wszyscy goście wpadli w popłoch. Wizja strzygi (lub wilkołaka - któż to
    wiedzieć?) napełniała ich grozą. Przez dłuższy czas nikt się nie odzywał. Ludzie nie mieli pojęcia jak przepędzić stwora ani kto mógłby to zrobić. Czy znajdzie się śmiałek?


    W tym dniu wyszynk opustoszał niezwykle szybko. Nikt nie chciał stanąć oko w oko z rządnym krwi monstrum. Wśród mieszkańców osady zapanował strach. Matki nie wypuszczały swych dzieci na podwórze, ojcowie prosto z pracy wracali do domów, strażnicy nie wychodzili poza mury miasta. Nawet w karczmie przebywało niewielu odważnych, którzy opuścili swe bezpieczne chaty...


    Mijały tygodnie, gród niegdyś tętniący życiem dziś podobny był miasta umarłych. Tylko czasami na ulicach widać było przemykających chyłkiem ludzi. Wszystkie okiennice pozamykane. Żadnych hałasów. Nawet zwierzęta, zawsze głośne, teraz były ciche i jakby zmienione. Kwitnący niedawno handel zamarł. Nikt nie przybywał do miasta ani go nie opuszczał. Jedynym miejscem, do którego udawali się mieszkańcy, była gospoda...


    Tego wieczoru lało jak z cebra! Jednak z domu wymknęło się kilkunastu wieśniaków, aby razem, przy miodzie porozmawiać o tym, co dzieje się w wielkim świecie. Pomimo gwaru słychać było w karczmie pioruny uderzające raz po raz murami miasta.

    Nagle drzwi wejściowe otworzyły się gwałtownie i stanął w nich zakapturzony mężczyzna w zniszczonym, podróżnym płaszczu. Nie odzywając się  wszedł do środka i usiadł przy małym stoliku w kącie. Wszyscy popatrzyli ciekawie na nowoprzybyłego. Byli bardzo zdziwieni. Skąd przybył? Jak się tu dostał? Przecież nikomu się to od dawna nie udało! Siedzący rozmawiali półgłosem. Nagle a podniósł się kowal i spytał nieznajomego:
    -  Jak się tu dostałeś panie? Przecież na tych bagnach grasuje straszliwy potwór!
    Nikt, kto to opuścił miasto, nie powrócił doń żywym!
    -    Potwór? Nie, moi panowie, to nie potwór. To zbóje... Okrutni, bezduszni,
    żądni pieniędzy i ludzkiej krwi.
    -    Skąd ty to wiesz? Przecież powinieneś już nie żyć...
      -    I nieżyłbym, gdyby nie mój ojciec, który oddał za mnie życie!


    Z opowieści wędrowca ludzie dowiedzieli się, iż był on kupcem, podobnie jak jego ojciec. Gdy obaj docierali do bram miasta, nagle pojawili się zbójcy...
    -    Ograbili nas i zabili mego ojca, kalecząc go wcześniej okrutnie! - kończył swą
    wstrząsającą opowieść zapłakany nieszczęśnik.
    -    No dobrze, ale jak ci się udało przeżyć? - mieszkańcy byli bardzo dociekliwi.
    -    Uciekłem... I nigdy sobie tego nie wybaczę! - młody kupiec zakończył swą
    wieść dramatycznym głosem.


    Wszyscy umilkli. A więc to nie żaden potwór! To banda zbójców, a każdy z nich - chłop jak dąb. Tylko jak ich przepędzić lub sprawić, aby dojazd do miasteczka był bezpieczny? Czy ktoś wpadnie na jakiś pomysł? Zastanawiano się przez wiele dni. W końcu zwołano naradę, na której każdy mógł się wypowiedzieć. Projektów było wiele, jednak najbardziej spodobała się wszystkim koncepcja ubogiego szewca, który zaproponował, by przed bramą wjazdową do miasta ustawić ogromną tablicę z napisem: „Ostro jedź!", co znaczyło po prostu „jedź szybko", „nie zatrzymuj się". Pomysł szewca został wcielony w życie.

    Strażnicy również zmienili swą rolę: zamiast pilnować, siedząc w wieży, ostrzegali, stojąc przed wjazdem. Wkrótce miasteczko znów tętniło życiem. Ludzie byli bezpieczni. A zbójcy? Gdy zobaczyli, że nic tu po nich, przenieśli się w inne miejsce, ale to już zupełnie inna opowieść. I tak przez wieki tablica z napisem „ostro jedź" ostrzegała podróżnych, nawet już po odejściu zbójców. Dlatego ostatecznie napis autorstwa starego szewca przeistoczył się po latach w  nazwę miasta leżącego u stóp Gór Świętokrzyskich. Później do wyrazu „Ostrowiec" dołączono słowo „Świętokrzyski", aż w ostateczności powstała pełna nazwa - OSTROWIEC ŚWIĘTOKRZYSKI.


    Hej prastare Góry Świętokrzyskie, pamiętające najstarsze okresy historii ziemi, królujecie dumnie nad zielonymi łąkami, polami i lasami! Urzekacie zabytkowymi miejscami, z których każde posiada swoją wyjątkową legendę! Co jeszcze w sobie kryjecie?!

    (Legendy i podania świętokrzyskie, pod red. A. Trukszyn,  wydane przez WDK i Jedność, Kielce 2009)