Logo
  • PTTK
  • ROT
  • Logo powiatu ostrowieckiego
  • Logo miasta Ostrowiec
  • Miejskie Centrum Kultury

Dolina Świśliny

Dorota Szczałuba, Włodzimierz Szczałuba
Rozmiar tekstu:A-A+

Dolina Świśliny należy do najpiękniejszych na Ziemi Świętokrzyskiej. Fantazyjnie wyrzeźbiona, została hojnie nasycona cennymi obiektami przez przyrodę i człowieka.
Na terenie powiatu ostrowieckiego znajduje się dolny odcinek Świśliny, poniżej zapory.


Dorzecze Świśliny

Dolina Świśliny

Dorzecze Świśliny, głównego dopływu Kamiennej, obejmuje obszar o powierzchni 414 km2. Różnica wysokości na przestrzeni 28 km pomiędzy punktami skrajnymi (Łysica 612 m n.p.m. i ujście Świśliny 178 m n.p.m.) wynosi 434 m. Rzeki są krótkie (najdłuższy ciąg: Świślina-Psarka mierzy 48 km) ale zasilane przez masyw Gór Świętokrzyskich, nabierają gwałtownego charakteru rzek górskich. Dorzecze obejmuje Świętokrzyski Park Narodowy oraz łączy się otulinami Parków Krajobrazowych Jeleniowskiego i Sieradowickiego. Mapa geologiczna dorzecza zawiera niemal wszystkie systemy geologiczne od kambru do jury (600-150 min lat). Odnotowano 77 pomników przyrody, około czterech tysięcy stanowisk archeologicznych i blisko pół tysiąca zabytków.  


Kamieniołom w Dołach Opacich
Do kamieniołomu dochodzimy skręcając w prawo na most na Świślinie obok starego budynku młyna.

Kamieniolom w Dolach Opacich

Czynny do 1984 r. trzy lata później został wpisany na listę pomników przyrody województwa świętokrzyskiego. Odsłonięcie geologiczne stanowi południowy fragment ściany zbudowanej z szarych dolomitów dewońskich. Dolomity o miąższości ławic do 1 metra, nachylone są pod kątem 47 – 67 stopni (fot. 100_3032 i znajdują się w otoczeniu młodszych osadów permu i triasu. Piaskowce triasu o nachyleniu 21 – 30 stopni leżą niezgodnie na dolomitach. Dolomity w kontakcie z triasem są zdruzgotane, występują powierzchnie ślizgowe i spękania pierzaste. Zjawiska te świadczą o tendencji do odkuwania pokrywy triasowej, które nastąpiło podczas ruchów laramijskich (orogeneza alpejska), kiedy nastąpiło wydźwignięcie zrębu i tektoniczne odkształcenie skał triasu.
Powyżej kamieniołomu wieś Doły Opacie.


Doły Opacie
Do 1485 roku Doły stanowiły jedną całość, choć część należała do biskupów krakowskich (w składzie tzw. klucza kunowskiego), natomiast część do dziedzica Prawęcina Rafała Michowskiego. Gdy ten sprzedał swą część benedyktynom ze św. Krzyża, majętność biskupią zaczęto nazywać Dołami Biskupimi (Episcopalia)  natomiast klasztorną Dołami Opacimi (Abbatalia). Podział ten zachował się do dziś.
Po zwiedzeniu kamieniołomu wracamy do głównej drogi, gdzie w  prawo do Dołów Biskupich.
Doły Biskupie
Uchwałą Sejmu Czteroletniego Doły Biskupie zostały przejęte przez skarb państwa w roku 1789, natomiast Doły Opacie upaństwowiono po kasacie klasztoru w roku 1819.
Pierwsza wzmianka o wykorzystaniu wód kapryśnej  Świśliny pochodzi z roku 1586, kiedy młyn biskupi leżący zbyt blisko młyna zakonników ze św. Krzyża przeniesiono w dół rzeki, prawdopodobnie w miejsce dzisiejszych ruin fabryki tektury. W roku 1809 przybył tu poddanych austriacki Stefan Ulrych, który w 1817 ukończył budowę nowego młyna. W tymże roku nad Świśliną pracowało w sumie 18 młynów (w tym cztery wiatraki).
 

 

Rewolucję przemysłową przeżyły Doły Biskupie za sprawą dziadka pisarza Ignacego Leona Kotkowskiego, który w roku 1885 wykupił od chłopów resztówki gruntów, na których wybudował cztery młyny przemysłowe i dziewięć lat później rozpoczął wydobycie piaskowca i uruchomił obróbkę kamienia, zakładając jednocześnie spółkę Kopalnia Piaskowca Fabryka Wyrobów Kamieniarskich. W tutejszego surowca wykonywano rzeźbione okna, drzwi, gzymsy, elementy bram (m.in. bramę wjazdowa do Pałacu Potockich), elementy pomników, stoliki, ławeczki itp.  W roku 1905 fabryka zatrudniała 100 robotników i dysponowała własnym biurem sprzedaży w Warszawie. Budynek obecnego, półokrągło sklepionego garażu, jest ocalałą częścią warsztatu kamieniarskiego. W budynku zespołu administracyjno –mieszkaniowego znajdowało się mieszkanie dyrektora fabryki, urzędników oraz biuro.
Młyny, kopalnię i warsztaty obróbki kamienia oraz osadę robotniczą, w której po obu stronach rzeki mieszkały 33 rodziny zaczęto wówczas nazywać Osadą Młynarską Doły. Według tradycji, nawet stary budynek szkoły służył jako dom noclegowy dla robotników.
Kiedy w roku 1901 zmarł Ignacy Leon Kotkowski, Osada Młynarska Doły drogą spadku stała się własnością córki Antoniny Marceliny Kotkowskiej, żony Jana Gombrowicza.  W roku 1905 działał już tylko jeden młyn zatrudniający 10 robotników. W pozostałych budynkach prawdopodobnie już wówczas funkcjonowała garbarnia. Fabryka Wyrobów Kamieniarskich zarządzana był przez spółkę Jan Pękosławski i s-ka, której zarząd oraz biuro sprzedaży mieściły się w Warszawie przy ul. Żurawiej 33.
Nowy rozdział w dziejach Dołów Biskupich zapisał  Jan Gombrowicz, który postanowił wybudować fabrykę tektury, zamierzając docelowo ograniczać produkcje wyrobów kamieniarskich, choć przez pewien czas zarządzał także kopalnią dolomitu w Zagnańsku. W roku 1911 wraz z żoną założył Towarzystwo Akcyjne Witulin, gdyż fabryka w zamyśle rodziców miała stanowić zabezpieczenie finansowe dla najmłodszego z synów Witolda. Założycielem Towarzystwa był szlachcic Stefan Jabłkowski, który z Janem wchodził  w skład  Zarządu Towarzystwa Akcyjnego Zakładów Żelaznych „Bodzechów” i jego udział przy zakładaniu „Witulina” był prawdopodobnie rodzajem koleżeńskiej przysługi.
W miejsce zniszczonej zapory (w roku 1909 Dolinę Świśliny nawiedziła powódź)  Jan Gombrowicz postanowił

Jaz na Świślinie

wznieść nową. Już w roku 1912 przy pomocy  niemieckich specjalistów wybudowano nowy jaz o konstrukcji stalowej z kamiennymi przyczółkami . Górą poprowadzono kładkę dla pieszych. Spiętrzona woda z prawobrzeżnej zatoczki kanałem wzdłuż budynków fabryki tektury spływała do pomieszczenie, w którym znajdowała się turbina Francisa o mocy 200 KM. Z lat 1912 –13 pochodzą także obecnie zachowane hale fabryczne: oddział tektury”, hale cylindrów”, „wykańczalnia”, „suszarnia” oraz prawdopodobnie „gniotowniki”.  Maszyny, co potwierdza korespondencja, sprowadzano z

Urządzenia w fabryce tektury w Witulinie

renomowanych firm niemieckich i austriackich. Produkcje uruchomiono w roku 1912, wytwarzając tekturę brązową na bilety kolejowe ze ścieru, który otrzymywano z uprzednio parowanego drewna. Nigdy w Witulinie nie ruszyła natomiast produkcja papieru. Rozwój zakładu zahamowały zniszczenia wojenne. Gombrowiczowie, którzy już wówczas mieszkali w Warszawie, wycofali się ze spółki. Z tamtych czasów zachowała się dokumentacja przewidująca budowę kolejki wąskotorowej z Kunowa do Dołów.
Spółka Akcyjna
W roku 1922 nowi właściciele zmienili statut. Spółka Akcyjna Witulin już pod nowym zarządem sprowadziła z Niemiec gniotowniki do produkcji tektury ze słomy pokrojonej na sieczkę. Słomę wygotowywaną pod ciśnieniem w warówkach z dodatkiem wapna przecierano za pomocą gniotowników a następnie mielono w holendrze. Gotową masę formowano w arkusze na tzw. tekturówkach. Ówczesny dyr. Fabryki inż. Bolesław Skowalczyński opracował i wprowadził technologię produkcji tektury z makulatury, którą mielono w specjalnych gniotownikach (dwa stoją jeszcze na hali produkcyjnej). Produkowano wówczas tzw. kawit i glawit. Kawit wyróżniał się tym, że dodawano czarnej farby. Glawit był ciemnobrązowy, a dodawana do niego emulsja parafinowa sprawiała, że tektura była bardziej odporna na wodę. Z Witulina pochodziła również tektura z dodatkiem 40 –50% podeszwowej skóry mielonej oraz najwyższej jakości tektura lakierowana, którą odbierała fabryka walizek w Tarnowie. W dalszym ciągu produkowano również tekturę ze ścieru drzewnego. Systematycznie jednak zwiększano udział makulatury jako surowca. W roku 1936 zakupiono drugą turbinę na potrzeby oświetlenia elektrycznego zakładu. W latach 1926 36 zakład zatrudniał 130 robotników.
Wojna i okupacja
Okupant zabierał 100% produkcji. Dopiero nadwyżki można było sprzedawać, nierzadko na zasadzie handlu wymiennego. Zdarzało się, że robotnicy otrzymywali część wynagrodzenia w naturze. Z korespondencji niemieckiej wynika, że okupant zamierzał inwestować w produkcję.  W roku. 1943 fabryka została wpięta do sieci elektrycznej, wybudowano dodatkową halę na holendry i zamawiano nowe maszyny. Według relacji pracujących na stacji kolejowej w Kunowie polskich robotników, okupant miał tu przerabiać na papier żydowskie rodały oraz polskie książki, w tym zabytkowe woluminy skradzione m.in. z Biblioteki Jagiellońskiej, które ze stacji dowożono do Witulina ciężarówkami. Postawiona na nogi AK skontrolowała kilkukrotnie zakład, nie stwierdzając, by w gniotowniki wkładano wyjątkowo cenne egzemplarze. W większości były to publikacje o treści antyniemieckiej lub patriotycznej. Miejscowy inżynier pod okiem Niemców naprawiał uszkodzoną broń dla AK.
Ostatnie lata kapitalizmu
Fabryka funkcjonowała pod zarządem prywatnej spółki do roku 1949, produkując miesięcznie 40,5 tony tektury twardej, makulaturowej, 6,6 t tektury drzewnej, brązowej oraz 0,9 tony tektury walizkowej. Ostatnią partię tektury skórzanej „koko” wyprodukowano w listopadzie 1948 r.
Jako własność państwowa
W kilka miesięcy po przymusowej nacjonalizacji fabryki, spłonął budynek, w którym znajdował się główny silnik, w czym dopatrywano się sabotażu. Z początkiem lat 50 rozpoczęto produkcję tektury makulaturowej na potrzeby przemysłu radiowego. W roku 1963 zakład przeszedł na całkowity odbiór energii elektrycznej z sieci, choć duża turbina Francisa funkcjonowała jeszcze do roku 1968, mała do 1977. Rok później pocięto na złom lokomobilę. W roku 1967 wybudowano nowa kotłownię. Zakład produkował 1,3 tys. ton makulatury twardej rocznie, a około stuosobowa załoga pracowała na trzy zmiany w ruchu ciągłym. Ostatnim produkowanym przez Witulin wyrobem była tektura na potrzeby przemysłu obuwniczego w ilości około 4,5 t na dobę. Zakład definitywnie zamknięto w końcu lat 80. Zatrudniał wówczas około 80 osób. W stanie likwidacji zakupili Witulin z ...sentymentu bracia Włodzimierz i Edward Głuszkowie, którzy studiując w Gdańsku, spotkali się z lwowską kadrą akademicką,

Budynek dyrekcji fabryki w Witulinie

powołującą się na hydrotechniczne rozwiązania z Dołów Biskupich -Witulina.
Obecnie obiekt jest ruiną. Złodzieje wycięli i sprzedali na złom zabytkowe maszyny do produkcji tektury. Właściciel wystąpił o pozwolenie na budowę elektrowni wodnej i w przyszłości zamierza wykorzystać zrujnowany obiekt na potrzeby hotelu. Jednocześnie wystąpił sąsiedztwie pozwolenie wodnoprawne na budowę elektrowni.

 

W sąsiedztwie znajduje się także osiedle robotnicze oraz kamieniołom. Kierując się na południe (drogą do Dołów Opacich), dotrzemy do zlokalizowanej po prawej stronie drogi zarośniętej drzewami platformy widokowej, która służyła do podziwiania uroków Doliny Świśliny. Skręcając na wysokości platformy widokowej w lewo po dwustu metrach wejdziemy do kamieniołomu eksploatowanego niegdyś przez spółkę  Ignacego Kotkowskiego. Obecnie znajduje się w nim szkolne boisko piłkarskie, a obiekt został wpisany na listę pomników przyrody.


Wracamy do głównej drogi, by kontynuować podróż w kierunku Nietuliska. Na wysokości ostatnich zabudowań Dołów, na prawym brzegu Świśliny znajduje się głęboki, silnie zarośnięty wąwóz, do którego najlepiej dotrzeć od góry, od strony Nietuliska Górnego, skręcając we wsi w dół ku rzece za posesją nr 185. 
W wąwozie naturalne stopnie skalne o wysokości 1,5 – 2 metry oraz urwiska o wys. Do 3 metrów. W odsłonięciu, które jest pomnikiem przyrody nieożywionej, znajdziemy piaskowce z dolnego triasu (retu) oraz niemal kompletny profil środkowego triasu (wapienia muszlowego) z bardzo ciekawą fauną, głównie dużymi ślimakami.


Doliną Świśliny wjeżdżamy do Nietuliska Dużego, którego nazwa  sugeruje miejsce nieprzytulne. W części wsi zlokalizowanej na znajdującym się na lewym brzegu doliny wzniesieniu, nazywanym Kacerną, miejscowy rolnik znalazł skarb monet z okresu rzymskiego, a dr Szymon Orzechowski wysnuł tezę jakoby Nietulisko stanowiło centrum wymiany handlowej w pierwszych wiekach naszej ery Nie dojeżdżamy jednak do tego miejsca. Przed budynkiem straży pożarnej skręcamy w prawo, po czym za sklepem raz jeszcze w prawo, by po 50 metrach zatrzymać się przed kamienna konstrukcję tak zwanego jazu ulgi, przez który przepływał nadmiar wód Świśliny zasilającej zbiornik energetyczny walcowni żelaza.


Jaz ulgi
Zbudowany na rzece Świslinie równolegle do jej ówczesnego koryta. Z jednej strony piętrzył wody rzeki i kierował do kanału Świślińskiego, a z drugiej przepuszczał nadmiar wody do naturalnego koryta. Zbudowany z dwóch przyczółków i czterech filarów pośrednich, na których spoczywał nieistniejący dziś most Kamienne mury posiadają licówkę z ciosów piaskowca, a filary zostały ozdobione klasycznymi kolumnami doryckimi
Za jazem ulgi w lewo do kościoła.


Kościół św. Franciszka z Asyżu
Parafia pod wezwaniem św. Franciszka z Asyżu została erygowana przez biskupa Wacława Świeżawskiego w roku 1992. Najpierw stanęła tu drewniana kaplica uprzednio wybudowana w Stawie Kunowskim. Kamień węgielny pod istniejącą obecnie świątynię wg projektu  inż. Zdzisława Sabatowskiego wmurowano w 1991 r. za ks. Eugeniusza Tyburcego. Pierwszym proboszczem parafii św. Franciszka z Asyżu był ks. Wiesław Skrzypczyk.
Kierując się dalej na południe, po przekroczeniu mostu na Świślinie, dotarlibyśmy do skrzyżowania, na którym w prawo do Nietuliska Górnego i w lewo do Nietuliska Małego i dalej wzdłuż poprzecinanej wąwozami wysoczyzny  do Kunowa. Wracamy jednak do mostu nad kanałem Świślińskim.


Most

Most nad kanałem

Jednoprzęsłowy most został wzniesiony nad dawnym kanałem zasilającym zbiornik energetyczny. Lico mostu stanowi starannie zdobiona, kamienna okładzina . Przekrój otworu przepustowego został tak dobrany, by stanowić naturalne ograniczenie ilości napływającej wody, której nadmiar był spiętrzany i przelewał się przez jaz ulgi.
Za mostem w prawo, by dotrzeć do ruin starej walcowni żelaza.


Walcownia
Walcownia profili drobnych oraz blachy w Nietulisku w zamierzeniu Stanisława Staszica była ostatnim ogniwem zakładów żelaznych rozlokowanych wzdłuż Kamiennej i wykorzystujących jej nurt. Centrum kombinatu stanowiły Starachowice z zespołem wielkiego pieca, w Michałowie i Brodach powstały pudligarnie, natomiast w Nietulisku walcownia. Zakład powstał w latach 1934 –46 jako inwestycja Banku Polskiego. Projekt nakreślił Karol Knake. Obok zasadniczej części przemysłowej z czytelnym do dziś układem wodnym, zaprojektowano również osadę fabryczną, rozlokowaną wzdłuż promieniście rozchodzących się uliczek (36 domów robotniczych, 4 dla majstrów, 1 dla urzędników oraz budynek koszar robotniczych). Na zabudowania fabryczne składają się: hale walcowni   z kanałami wodnymi, suszarnia, budynki wagi i portierni (dziś przedszkole, budynek zarządu dyrekcji (szkoła),  oraz dawne magazyny wyrobów gotowych i stajnie .
Walcownia wyposażona była w dwa ciągi walcownicze, nożyce do cięcia blach, tokarnie i piece grzewcze. Urządzenia napędzano za pomocą jednych z pierwszych, zainstalowanych na terenie Królestwa Polskiego

Ruiny walcowni

turbin wodnych i wielkiego śródbiernego koła wodnego . Zakład zatrudniał początkowo około 150 robotników i wyrabiał ok. 4800 t. żelaza. Wciąż modernizowany uzyskał w roku 1890 lokomobilę, a w 1895 pracowały już trzy turbiny, co pozwoliło na produkowanie 5740 ton wyrobów z żelaza. Załamanie produkcji nastąpiło w wyniku powodzi w roku 1903. Zakład oficjalnie zamknięto w roku 1905, a ocalałe maszyny wywieziono w głąb Rosji.
Monumentalne ruiny można podziwiać z samochodu lub odbyć krótki spacer.  Przy wjeździe na plac szkolny od strony drogi krajowej nr 9 znajduje się plansza z planem sytuacyjnym całego obiektu. Przy każdej z ruin umieszczono jej opis. Na placu szkolnym, w sąsiedztwie starej wagi, znajduje się pomnik przyrody nieożywionej. Jest nim okazały gnejs przyniesiony przez lodowiec ze Skandynawii. W szkole funkcjonuje całosezonowe schronisko młodzieżowe, a założone z inicjatywy dyr. placówki Włodzimierza Szczałuby.

Pomnik przyrody - gnejs

Stowarzyszenie Nietulisko nad Świśliną ma ambicje odtworzenia dawnego układu wodnego i wykorzystania terenu  fabryki na cele rekreacyjne.
Na wysokości głównych hal fabrycznych skręcamy w prawo za mostem nad dawnymi kanałami roboczymi i wzdłuż kanału odprowadzającego wodę do Świśliny  kierujemy się do drogi krajowej nr „9”, gdzie w prawo do mostu na Kamiennej. Po prawej towarzyszy nam Świślina, która na wysokości wspomnianego mostu wpada do Kamiennej.

Dorota Szczałuba, Włodzimierz Szczałuba