Logo
  • PTTK
  • ROT
  • Logo powiatu ostrowieckiego
  • Logo miasta Ostrowiec
  • Miejskie Centrum Kultury

Szwedzi w Ćmielowie

Rozmiar tekstu:A-A+

 

Erik Dahlbergh, Połączenie się wojsk Karola Gustawa
i Rakoczego pod Ćmielowem,12 kwietnia 1657

 

 

 Podczas potopu szwedzkiego pod Ćmielowem spotkali się Jerzy Rakoczy i Karol Gustaw.Ten fakt uwiecznił       Erik Dahlbergh, (Połączenie się wojsk Karola Gustawa i Rakoczego pod Ćmielowem, 12 kwietnia 1657).Szwedzi podstępem zdobyli zamek. Legenda mówi, że mieszkańcy wzmocnili w czasie najazdu szwedzkiego obronę. Szwedzi, aby zdobyć zamek użyli podstępu. Zwyczaj nakazywał  właścicielom dworów przyjmować orszaki weselne. Szwedzi więc stworzyli fikcyjny orszak weselny przed którym obrońcy otworzyli bramy zamku i w ten sposób opanowali zamek w Ćmielowie.

 

Legenda
Magda Chamela. Ćmielów
Działo  się  to dawno, dawno temu, kiedy krajem polskim rządzili królowie, a zamiast  asfaltowych dróg i supermarketów dookoła rozciągały się polne ścieżki |i zielone bujne lasy. Wtedy to właśnie na ćmielowskim zamku panował książę Siedmiogrodu Rakoczy. Był on dobrym władcą i dbał o swoich poddanych. Ludzie w okolicy kochali go i szanowali. Mieszkańcy Szydłowa, wsi leżącej obok Ćmielowa, a dzisiaj będącej jego centrum, byli zadowoleni ze swojego pana, ponieważ zapewniał im  godne warunki życia, toteż chleba mieli zawsze pod dostatkiem. Książę wraz ze swymi poddanymi wiódł spokojne życie w ćmielowskim zamku. A trzeba dodać, że był to zamek nie byle jaki. Został on wzniesiony w XVI wieku, w rozlewiskach rzeki Kamiennej, w stylu gotyckim. Należał do grupy małopolskich zamków nizinnych. Zmieniał on swoich właścicieli dosyć często. Jeden z nich, zwany Krzysztofem Szydłowieckim, postanowił rozbudować tę wspaniałą budowlę, która niestety, jak przystało na styl gotycki, była dosyć ciemna i ponura. Magnat przebudował zamek, nadając mu cechy architektury renesansowej, co sprawiło, że z ponurej warowni, stał się piękną budowlą o szerokim programie rezydencjonalnym i siedzibą godną króla .Jednak prawdziwy pałac został zbudowany na maleńkiej wysepce. Stanowiły go dwa skrzydła, które od części wschodniej i zachodniej ujmowały mały dziedziniec. Natomiast  od strony północnej, dwa boki łączyła kaplica. Wszystko to razem tworzyło  zawartą budowlę w kształcie podkowy a na wysepkę wchodzono przez malutki mostek. Wokół pałacu rozciągały się ogrody, upiększone altanami oraz pergolami. Okazała brama wjazdowa była symbolem bogactwa pałacu. W tak pięknym i okaza¬łym zamku przebywał książę siedmiogrodzki Rakoczy. Doczekał on jednak w czasie swego panowania bardzo trudnego okresu dla Polski, a mianowicie potopu szwedzkiego. Pewnego dnia książę zaprosił do zamku sojusznika szwedzkiego króla Karola Gustawa. Miał nadzieję zawrzeć z nim sojusz, który mógł ocalić ćmielowski zamek, przystające  do niego wioski przed zniszczeniem ze strony Szwedów. Sojusznik króla PRZYJĄŁ Zaproszenie i przybył do zamku. W dzień jego przyjazdu mieszkańcy Ćmielowa zorganizowali mu naprawdę piękne powitanie. Sługa Jego Królewskiej Mości był jeszcze dosyć daleko, gdy książę Rakoczy wraz ze swymi generałami w tysiąc koni wyszli  mu na spotkanie. Gość był wiedziony do pałacu z wielką radością, towarzyszyły  mu przy tym okrzyki szczęścia, huk dział oraz muzyka instrumentów. Ugoszczono go tak mile, że nie chciał się wcale rozstać z gospodarzami. Gdy opuszczał ćmielowski zamek, ciągle jeszcze towarzyszyły mu okrzyki radości i piękny śpiew młodych dziewcząt, mieszkanek okolicznych wsi. Kiedy król odjechał, Rakoczy poczuł się nieco pewniej, wydawało mu się, że ze  strony Szwedów żadne niebezpieczeństwo jemu, jego miastu i poddanym już nie grozi. Jednak pomylił się  srodze, a ta pomyłka naprawdę wiele go kosztowała. Pewnego dnia mieszkańców miasteczka doszły słuchy, że zbliżają się wojska szwedzkie. Wieści te szybko się rogi niosły i w okolicy zapanował strach i zamęt. Dowiedziała się o tym także okoliczna  szlachta, która schroniła się w zamku i zorganizowała tam obronę na tyle skuteczna  iż wydawało się, że nieprzyjaciel zmuszony będzie do zrezygnowania z dalszych ataków i wycofa się. Zamku broniło wielu silnych i odważnych żołnierzy, a dodatkowy dostęp do pałacu utrudniała woda oblewająca go wokół i tworząca fosę oraz trudny  do przebycia teren wokół umocnień. Wydawało się, że wszystko pójdzie dobrze  i Szwedzi zostawią ćmielowski zamek w spokoju. Jednak oni tak łatwo nie dali się  przepędzić. Zorientowali się, jaka jest sytuacja i postanowili użyć sprytnego i okrutnego podstępu. A trzeba wiedzieć, że w Polsce wówczas panował zwyczaj nakazujący gospodarzom dworów i pałaców okazywać wyjątkową gościnność orszakom weselnym, które objeżdżały okolice i odwiedzały większe posiadłości. Młodożeńcy byli mile przyjmowani i goszczeni w zamkach, w ten sposób zapewniali rozrywkę  gospodarzom, którzy wyjątkowo lubili tego typu zabawy. Zamknięcie bramy przed  młodą parą było bardzo poważnym nietaktem i wielką plamą na szlacheckim honorze . Szwedzi wykorzystali ten piękny zwyczaj i zorganizowali fikcyjne wesele. Książę nie rozpoznając w młodej parze wrogów i nie spodziewając się żadnych złych intencji z ich strony, ochoczo otworzył główną bramę i wpuścił nieprzyjaciół na teren  pałacu. Początkowo szlachta ucieszyła się, ponieważ już od dawna nie odwiedził ich żaden orszak weselny. Myśleli więc, że jest to świetna okazja aby trochę się zabawili Potencjalni weselnicy szybko „rozgościli się" na podwórcu ćmielowskiego zamku i od razu przystąpili do szturmu. Wtargnęli do wartowni i pozabijali znajdujących się tam żołnierzy, otoczyli zamek ze wszystkich stron, przedostali się przez fosę. Zniszczylii wszystko dookoła, zburzyli mury, pozostawili po sobie jedynie zgliszcza i ruiny. Książę i jego słudzy nie mogli nic zrobić, pozostała im tylko ucieczka lub poddanie. się i pewna śmierć...
Najazd Szwedów, był początkiem końca wspaniałego kompleksu zamkowego w Ćmielowie. Dziś na miejscu pięknej budowli widnieją tylko resztki ruin. Miejscowi wędkarze łowiący ryby w fosie, oblewającej kaplicę zamkową opowiadają, że  nad ranem, kiedy mgła otula swoim szalem ruiny, słychać krzyki i szczęk mieczy Nie jeden z nich wrócił do domu mocno wystraszony. Czas nieubłaganie pracuje na  niekorzyść zamku, toteż powoli kruszy się i rozpada, ale wszystko to tworzy nadal  malowniczy i baśniowy obraz.
 

( Legendy i podania świętokrzyskie, pod red.A.Trukszyn,  wydane przez WDK i Jedność, Kielce 2009)